Jeśli ktoś mnie obudzi w środku nocy, i każe mi podać jakiegoś nazwę FPS’a, to na 100% powiem Doom. Jest to gra, która jest głęboko zaryta w naszej świadomości. Niektórym aż tak wrosła w pamięć, że do dzisiaj tworzą do niej mody. Ten, który chciałbym zaprezentować, to jest modyfikacja polegająca na przeniesieniu… broni, wyposażenia i innych rzeczy wprost z Modern Warfare 2! Na początku gry możemy wybrać jedną z czterech istniejących klas lub stworzyć swoją – wybieramy swoją broń oraz 3 umiejętności, np szybkie przeładowywanie. Oto filmik prezentujący to cudo:
Od siebie dodam jeszcze, że mod wymaga posiadania Dooma 1 lub 2, oraz że “Modern Warfare 2 dla ubogich” zawdzięczamy użytkownikowi YouTube’a o nazwie ant1991331. Dzięki, stary!
Wiele osób, między innymi gracze, nie słyszało tej nazwy. Nic dziwnego, Nintendo nigdy nie było nad Wisłą popularne. Można to chyba zrzucić na to, ze Ninny niezbyt lubi Polskę. Jesteśmy dla nich tak jakby krajem 3-go świata, który może dostawać konsole i gry przeznaczone na rynek zachodni. Ale dość o tym.
Gdy zakomunikowałem znajomym, że szukam jakiejś rozrywkowej platformy do gier, doradzali PS2 lub Xboksa. A ja się wstrzymywałem, kombinowałem, i w końcu zobaczyłem na Allegro kategorię “Nintendo GameCube”. Dotychczas ignorowałem tę konsolkę. Jak się okazało, był to wielki błąd. Nigdy do tej pory nie miałem konsoli Nintendo, więc nie wiem co mnie podkusiło. Po prostu zobaczyłem jakie są gry, decydowałem, obmyślałem, i w końcu, na przełomie stycznia i lutego (2010 roku!), czarna konsola firmy Nintendo trafiła w moje ręce.
Pierwsze wrażenia? Mieszane, gdyż kiedy odpaliłem NFS Underground 2 mina mi zrzedła. Rzuciły mi się w oczy OHYDNE tekstury. I żałosny framerate. Może jakieś 30% czasu gry był powyżej 25 FPS. Kolejna gra – zakupiony Medal of Honor: European Assault. Fajna gra, ale grafika mnie również rozczarowała. Brzydkie modele postaci, znowu ohydne tekstury (obie gry EA – przypadek?). Framerate w porządku. Byłem przerażony marnością grafiki na tej platformie. Na szczęście minęło to, gdy zacząłem inwestować w porządne gry. Po zakupieniu Super Mario Sunshine i Mario Kart: Double Dash!!, dowiedziałem się do czego jest zdolna ta mała, niepozorna kostka. Grafika była śliczna, nawet jak na 2010 rok. Pełno kolorów, ładne modele postaci. Później przyszedł czas na The Legend of Zelda: The Wind Waker oraz Metroid Prime (Wind Wakera mam w edycji kolekcjonerskiej, więc mam na płytce Ocarinę of Time). Te gry są po prostu boskie. Na początku, przyznam się szczerze, miałem obawy i uprzedzenia co do gier Nintendo. Bo bałem się, że nie ogarnę tego całego otwartego świata, zgubię się, i będę przezywał, a co za tym idzie, gra mi obrzydnie. Tak się nie stało. Co więcej, uważam te gry za wybitne, w które każdy szanujący się gracz powinien zagrać. Później nadszedł TimeSplitters 2, który odrzucił mnie poziomem trudności, jednak szybko wróciłem i pokochałem. W końcu sprawiłem sobie Rouge Leader 2, który po prostu mnie rozłożył na łopatki. Poziomem trudności też. Genialna grafika, która pokazuje do czego zdolny jest GaCek, + niesamowity gameplay. To samo mogę napisać o Resident Evil 4.
Teraz kilka słów o samym sprzęcie. GameCube korzysta z nietypowego nośnika danych – płytek miniDVD o pojemności 1,5 GB. W środku czai się wydajny procesor, oraz chip graficzny ATI, który zapewnia niesamowitą grafikę (najlepiej widać w grach Nintendo). Mimo teoretycznie mniejszych płytek, konsolka posiada w grach multiplatformowych wyświetla zdecydowanie lepszą grafikę, niż PS2. Z Xboksem przegrywa, ale to nie jest żadne zaskoczenie – Xbox to najmocniejsza konsola poprzedniej generacji.
Pad do GameCube’a jest… dość dziwny. Wydaje się on taki dziecinny, z racji kolorowych przycisków, lecz tak naprawdę, jest on uważany za najlepszego pada z konsol poprzedniej generacji. Posiada 9 przycisków (gałki się nie wciskają), w tym dwa analogowe triggery. Ramki wokół gałek mają kształt ośmiokąta, tak, aby bez patrzenia na pada, można było precyzyjnie kierować swoją postać. Jego budowa pozawala na wielogodzinne granie bez uczucia zmęczenia.
Reasumując, wielki przegrany (GameCube sprzedał się najgorzej), jest tak naprawdę wygranym, jeśli chodzi o bibliotekę gier. Wystarczy spojrzeć na tytuły które umacniają pozycję GameCube’a. Są to same wielkie tytuły jak na przykład wspomniany Wind Waker, czy Twilight Princess. Mario kart, Mario Sunshine, Metroid Prime, Rogue Leader… To tylko początek, świetnych gier na GameCube’a jest pełno. Ale nie ma róży bez kolców – gry firm trzecich często są niedopracowane. Co do samego sprzętu, to minusem jest absolutny brak możliwości gry po sieci. W najlepszych czasach jego życia był do zakupienia adapter, ale niestety, nawet on niewiele dawał. Gry umożliwiające granie przez Internet można policzyć na palcach obu rąk.
A jeśli chodzi o cenę… no cóż. Zakup GameCube’a nie wymaga zasobnego portfela, bo zestaw z dwoma padami i grami, można kupic już za około 150zł. Problemem może być cena i dostępność niektórych gier, ponieważ jak już wspomniałem, GC nie jest u nas popularne. Tak więc, jeśli szukasz czegoś, co jest niebanalne, oryginalne i posiada najciekawsze gry, to zdecydowanie powinieneś się zainteresować GameCube’m. Jednak przemyśl dobrze całą sprawę, żebyś się nie rozczarował.
“Każda gra ma swoją historię. Lecz tylko jedna to Legenda”. To główny slogan serii, znanej miłośnikom konsol Nintendo. Oczywiście mowa o The Legend of Zelda. Posiadać konsolkę wielkiego “N” i nie zagrać w jakikolwiek tytuł z serii? Błąd. Dlaczego? O tym za chwilę.
W grze wcielamy się (a to Ci niespodzianka!) w Linka, młodego dzielnego chłopca, który nagle ni z tego, ni z owego dostaje ważną misję ratowania świata. Poznaje on swoją wróżkę, Navi. Ta prowadzi go przez rozległe tereny królestwa Hyrule. Swoją drogą, jest ono bardzo zróżnicowane. Podczas swojej podróży zwiedzisz wiele ciekawych miejsc, takich jak jaskinie, grobowce, zamki oraz lochy, w których trzeba pokonać bossów i rozwiązywać zagadki. Ale wracając do naszego bohatera – Link potrafi zrobić kilka ciekawych sztuczek. Po wciśnięciu przycisku L lub (Z w wersji N64), nasz heros namierza przeciwnika. Pozwala mu to na okrążenie go, robienie wyskoków i uników. Funkcja ta w dużym stopniu wpływa na walkę w grze. Pamiętajcie że to było wiele lat temu, gdy technologia 3D dopiero się rozwijała, a przeniesienie gry dwuwymiarowej w trzeci wymiar było dość ryzykowne, jak na ten typ gier. A co to za typ gier? Kto to tam wie. Za dużo by wymieniać i kombinować (osobiście nazwałbym to action-adventure). Ważne, że gameplay jest wyśmienity, i co ważne, dalej aktualny. W tej kwestii, gra nie zestarzała się w ogóle.
Co do grafiki – spójrzcie na screeny. Zalatuje stęchlizną? Niestety. Przeszkadza? Nie. Więc nie ma problemu. Jeśli spojrzysz tylko “za” grafikę, odnajdziesz grę która jest w dalszym ciągu aktualna. Dźwięk jest świetny, zważywszy że to gra na N64. Muzyka to po prostu totalny odlot, chociaż brakuje oryginalnego motywu muzycznego The Legend of Zelda. Trudno.
Gra jest zdecydowanie warta uwagi, mimo iż grafika jest brzydka i kanciasta. Ale za to muzyka i gameplay jest genialny. Wielu określą Ocarinę jako najlepszą na świecie grę. Myślę że to nie prawda. Ale tylko troszeczkę. Na pewno zasługuje na najwyższe honory, ale moim zdaniem nie jest najlepszą grą w jaką grałem. Może jest to spowodowane tym, że przeszedłem ją dopiero niedawno?
Czort wie.
Plusy:
-muzyka!
-gameplay!
-świat gry!
-mnóstwo rzeczy do robienia
-grafika (na 1996 rok)
-ciekawa historia
Minusy
-brak motywu głównego The Legend of Zelda
-czasami ciężko się połapać co dalej robić
Ocena: 10/10
Wniosek: Jeśli masz NGC/N64/Wii – nie zastanawiaj się, w zasadzie już powinieneś grać!
Niektóre gry multiplatformowe wyraźnie nie lubią PS3. Przykładami są np. BioShock czy Orange Box, które trafiły na konsolę Sony dopiero po długim czasie. Teraz jest tak samo z Mass Effect 2. Jeśli ktoś oprócz PS3 posiada PC, lub X360, to małe prawdopodobieństwo że Mass Effect 2 go ominął. EA tak się przejęło publikacją na PlayStation, że wypuściło aż specjalny trailer z tej okazji.
Pytanie tylko, czy posiadacze “Pleja” mają na co czekać. Gry, po długim czasie trafiające w końcu do nich, niekoniecznie były najwyższych lotów.
Kochane EA, opublikowało nową wersję filmu z Gamescom 2010, który pokazuje jak to się tłucze po sieci w Crysisa 2. W stosunku do oryginału można zauważyć wyraźną poprawę jakości filmu. Jeśli chodzi o sam gameplay – jest genialny. Niestety, przez ostatnią ostatnie zapowiedzi o obsuwie premiery Crysis 2 nie ma najmniejszych szans konkurować z Medal of Honor, czy Call of Duty: Black Ops. A szkoda, byłaby niezła zadyma. Ale, dość gadania.